San Francisco, Sztokholm, szwajcarski Sion, a od przyszłego roku również Tokio – to tylko kilka miast, których władze na poważnie myślą o bezzałogowej komunikacji zbiorowej. Przekonują ich bezpieczeństwo i efektywność kosztowa.
– Myśląc o autonomicznych pojazdach, wyobrażamy sobie przede wszystkim samochody osobowe. Tymczasem zasięg tej technologii jest dużo szerszy i obejmuje również transport publiczny. To właściwie jeden ważniejszych, potencjalnych beneficjentów tego trendu – mówi Igor Ilunin, kierownik działu Internet of Things w DataArt, międzynarodowej firmie IT.
W ciągu ostatnich miesięcy liczba miast, które są zainteresowanie wprowadzeniem samoobsługowych autobusów istotnie wzrosła. Przykładem jest jedna z dzielnic San Francisco – San Ramon. Wprowadzony tam w lutym autobus EasyMile nie ma fotela kierowcy, ale może zabrać 12 pasażerów i rozwija prędkość 45 kilometrów na godzinę.
11 pasażerów na pokładzie zabiera w szwajcarskim mieście Sion PostBus, jednak również nie ma w nim kierowcy. PostBus funkcjonuje co prawda od 2016 roku, ale od 28 lutego tego roku już w ruchu miejskim, ramię w ramię z tradycyjnymi autami i autobusami. Póki co jest od nich wolniejszy. Rozpędza się do 20 kilometrów na godzinę.
Autonomiczne autobusy zdobywają również największe miasta, takie jak Sztokholm. Jego władze uruchomiły w styczniu półroczny test, w czasie którego sprawdzały jak z miejskim ruchem radzi sobie 11-osobowy EasyMile. Na początku miesiąca o podobnych planach poinformował właściciel najpopularniejszej wyszukiwarki w Chinach i odpowiednik Google – Baidu. Z ostatnich doniesień wynika, że Baidu planuje włączyć do ruchu autonomiczne autobusy w Japonii już na początku przyszłego roku.
Bezpieczeństwo przede wszystkim
– Autonomiczne pojazdy już teraz są o wiele bardziej bezpieczne niż prawdziwi kierowcy. To kontrowersyjna teza, która ma jednak przełożenie w statystykach. Z danych opublikowanych przez amerykańską National Highway Traffic Safety Administration wynika, że w 94 procent przypadków, winę za wypadek ponosi człowiek – komentuje Igor Ilunin.
Ten sam wniosek płynie ze statystyk prowadzonych przez Policję w Polsce. Wśród czynników mających decydujący wpływ na bezpieczeństwo ruchu drogowego (człowiek – droga – pojazd jako czynnik sprawczy wypadków), na pierwsze miejsce zdecydowanie wysuwa się człowiek, czytamy w sprawozdaniu Policji za 2017 rok. Z winy kierujących pojazdami powstało w ubiegłym roku ponad 28 tysięcy wypadków, co stanowi aż 87 procent ogółu. W ich wyniku śmierć poniosło ponad 2 tysiące osób, a 35 tysięcy zostało rannych. Tylko w niewielkim stopniu wina była po stronie niesprawnego pojazdu lub na przykład uszkodzonej drogi.
Autonomiczne autobusy mogą też sprawić, że większa część podróżujących zrezygnuje z własnych aut i wróci do komunikacji zbiorowej. Może to się stać tylko pod warunkiem, że będzie bardziej efektywna i ekologiczna.
– Nowy trend ożywi często przestarzały wizerunek komunikacji zbiorowej, oferując pasażerom nową jakość i wyższą efektywność. Również kosztową. Podczas gdy część floty już dzisiaj jest elektryczna, pojazdy autonomiczne jeszcze bardziej ograniczą zużycie energii, poprawiając dodatkowo jakość życia w miastach – dodaje Igor Ilunin.
Leave a Reply